Powoli wprowadzam w życie moje postanowienia. moje lenistwo powoli się włącza jednak udaje mi się z nim walczyc. Wydaje mi się że jak na początek nie jest źle . Jednak natłok zajęć i przedmaturalne straszenie sprawia że jeszcze bardziej spinam poślady.
Ostatnimi czasy jestem totalnie wymęczona a może jest to mój wymysł - ubzudurałam to sobie ? Nie ma jak pocieszanie się dłuższym weekendem , i zbliżającymi się feriami zimowymi . Podczas których nie powinnam caly czas próżnować . Dla poprawy humoru ( chociaż i tak mam dość znośny ) planuję zakupy zgodnie z konwencją nie tylko szata zdobi człowieka . Co znaczy że wpadnie zapewnie jakaś książka. Wracając do mojego optymizmu co dziwne mam wciąż dobry humor, nie oglądam się na innych tzn . nie przejmuję się ciągle zdaniem innych itd itd i czuję się z tym świetnie. Być może trudne to do wytlumaczenia ale jestem w końcu sobą . Nie tą sprzed pół roku - pesymistkę rozmyslającą o w połowie platonicznej miłości która ciągle oglądała się w wstecz i nie wierzyła w siebie. Ale skoro już jej nie ma i mam nadzieję nie powróci jak bumerang mimo że lubię czasami pozamulać wieczorami oglądając jakieś dramaty :) nie wracajmy do tejże części .
tym miłym bądź nie akcentem kończę mojego jakże wybitnego posta .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz